Archiwum 25 stycznia 2004


sty 25 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

Cisza, nikt nie przeszkadza....

Zdecydowanym ruchem wyciąga skalpel schowany w portfelu...podwija rękaw, łzy spływają po  twarzy, nie widzi tego co robi...może gdyby widziała nie robiłaby tego...wbija ostrze w skórę i pociąga,

Najpierw pojawiają się małe kropelki, później już płynie duży strumień....płacze ciało, płacze dusza, rozdziera się na strzępy, trwa to dłuższą chwile...później obwiązuje rękę bandażem a jutro jeśli ktoś zapyta powie że to było spotkanie z kotem może po raz kolejny uwierzą...

 

blue_sky : :
sty 25 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

Jestem, może mnie nie ma,

Byłam, żyłam...

Czy żyję...

Może wegetuję...

Coś się dzieje?

Nie rozumiem...

Kiedy się obudzę???

Nie chce już spać...

Nie chce każdego dnia posilać się koszmarem życia...

Chce się obudzić,

Proszę....

Nie zamykaj drzwi...

Pomóż mi...

Daj ukojenie...

Proszę...nie zostawiaj...

blue_sky : :
sty 25 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

Otworzyła oczy zaspane, powieki napuchnięte od zbyt małej ilości snu. Pierwsze co zrobiła to spojrzała w okno, gdzieś w głębi miała nadzieję, że zobaczy pogodę odzwierciedlającą jej nastrój. Zobaczyła zupełne przeciwieństwo. Biały śnieg...Biel...symbolizująca czystość i niewinność, rozpościerała się dookoła. Przez konary drzew przedzierały się jaskrawe promienie słońca...rozwścieczyła się....z każdą chwilą rosła w niej furia, której nie potrafiła opanować...idąc do łazienki napotkała na swojej drodze lustro wiszące na ścianie...Zobaczyła w nim swoją osobę, nie tą którą znała...w jednej chwili znienawidziła odbicie w lustrze i  całą siebie...chciała zabić to odbicie...uderzyła dłońmi złożonymi w pięści w szklany obraz, pokaleczyła dłonie, wokół rozlała się krew...lustro rozpadło się na tysiące kawałków....cała furia odpłynęła razem z czerwonym napojem który pozwalał jej żyć...to był jej ostatni poranek, już nigdy więcej nie zobaczyła wschodu słońca....zachodu też nie...

blue_sky : :
sty 25 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

Nocą świat pogrąża się w głębokim śnie... Zasnęła głęboki snem woda w jeziorze...

Nie budźmy jej...

Zieleń drzew zatonęła  wtulona w ciemność...

Wiatr też jakiś spokojniejszy...

Delikatnie ociera się o konary drzew, swym podmuchem czesze liście traw...

W jeden chwili nastąpiła zmiana...

Nikt tego nie przewidział, nikt się nie przygotował...

Spadająca gwiazda zmieniła tę noc w koszmar...

Ona jest za to odpowiedzialna...

Drzewa po raz kolejny zatonęły...

tym razem oplecione czerwonymi językami ognia...

Woda na jeziorze została wzburzona...

Nie słychać już szumu wiatru...

Słychać syk palących się drzew...

Został zburzony spokój tej nocy,

Zostało zakłócone życie w królestwie ciemności....

Udało się  zachwiać tą równowagę na pozór niewinnej  gwiazdce z nieba...

Prawa, które tu panowały, ona zabrała.

Nikt nie miała odwagi przeciwstawić się jej wyczynom.

Może nikt tego nie chciał..

Zmieniła tę noc w koszmar...

Nikt nie walczył,

Nikt nie podjął walki,

Nikt nie wygrał...

Chociaż ona pragnęła zwycięstwa...

Zwyciężyła...

Tylko co było tym zwycięstwem...

Co osiągnęła...

Zgromadziła, ból, strach?

Tego chciała?

Pewnie tak...a  może nie?

Dlaczego właśnie ona...

Przecież....

No właśnie przecież....

To były tylko pozory.....

 

 

blue_sky : :